Afiliacja to mój absolutny konik – temat, który uwielbiam i o którym mogę mówić dużo. Bardzo dużo. Ponad 10 lat temu założyłem sieć afiliacyjną NetSales, która z czasem przeszła rozłam na NetSales i SalesMedia, a finalnie połączyła się w NetSalesMedia. Tak – to była zupełnie inna era w marketingu. Ale właśnie dlatego, że moje sieci przeszły tak duże zmiany i działały w bardzo różnych warunkach, mam na ten temat tak wiele refleksji. W tym wpisie znajdziesz solidną porcję wiedzy, jak robić i jak nie robić afiliacji. Zapraszam do zapoznania się z tym kompendium. Warto.
Afiliacja – zła sława
Zanim przejdziemy do gwarantów sukcesu i sposobów na prowadzenie skutecznych programów afiliacyjnych, warto przypomnieć, dlaczego afiliacja okryła się w przeszłości złą sławą. To punkt wyjścia do zrozumienia tego narzędzia. Bo jak każde narzędzie można ją wykorzystać zarówno z sensem, jak i bez sensu. Zatem:
- na rynku powstało bardzo dużo podmiotów z bardzo różnym podejściem do fraudziarzy: jedne sieci wykrywały ich lepiej, a inne gorzej – i to najbardziej zepsuło wizerunek tego kanału
- reklamodawcy oczekiwali od sieci afiliacyjnych efektów niemożliwych do osiągnięcia, nie dając w zamian nic poza niską prowizją, która przeważnie jest poniżej realnych możliwości danej marki. Krótko mówiąc: marki mogły dawać więcej od siebie, a nie robiąc tego, skutecznie zraziły do siebie wydawców.
- wszystko było (a wielu wypadkach jest nadal) rozliczane w modelu last-click, czyli wyłącznie wydawcy domykający transakcję są wynagradzani za efekt.
- wydawcy nie rozwijali się dostatecznie szybko, nie nadążali za potrzebami reklamodawców – zabrakło innowacyjnego podejścia.
Najważniejszym punktem, który ugruntował dzisiejsze – lekko mówiąc: przeciętne podejście do afiliacji, to model atrybucji last-click. Tak – kiedyś to się sprawdzało. Mam tu na myśli lata do 2011/2012 roku. Ale to była inna era – jeszcze przed mobilną rewolucją, kiedy to pojawiło się mnóstwo urządzeń podłączonych do sieci, a desktop przestał być jedyną opcją na korzystanie z Internetu. Zakupy zaczęliśmy robić także (a w wielu wypadkach – przede wszystkim) za pomocą urządzeń mobilnych. Zmieniła się technologia i przyzwyczajenia konsumentów. Mimo to podejście reklamodawców do afiliacji zostało w tym samym miejscu – jakby zamrożone. Nadal wielu z nich chce się rozliczać za finalne domknięcie transakcji. A przecież ta ścieżka zakupowa bardzo się w tzw. międzyczasie skomplikowała.
W konsekwencji takiego podejścia także wydawcy wykształcili swoje sposoby radzenia sobie z sytuacją: ponieważ zarabiają głównie na domykaniu transakcji w modelu last click, działania afiliacyjne koncentrują na serwisach kuponowych i cashbackach. Sprytne? Może. Ale nie tak to powinno wyglądać. Bo afiliacja, podobnie jak inne narzędzia marketingowe, powinna nadążać za zmianami.
Jak w takim razie powinien wyglądać idealny program afiliacyjny, aby długoterminowo przynosił zyski? Poznaj 5 najważniejszych zasad.
Afiliacja to projekt długoterminowy
Niezależnie od branży w jakiej działasz. Serio. Wśród wszystkich współczesnych kanałów digital afiliacja jest tym najmniej cyfrowym, a najbardziej opartym na zaufaniu oraz relacjach z partnerami. Nie włączysz tu Machine Learningu czy automatycznej optymalizacji pod CPA – brak kontroli, do jakiej przywykłeś. Nie możesz oczekiwać, że po 3-6 miesiącach zacznie przynosić zyski mniejsze od nakładów, które generuje.
Wiedzieli o tym marketerzy Amazona, który gdyby nie afiliacja, prawdopodobnie nie odniósłby tak dużego sukcesu, jaki znamy teraz. Podobnie jest z Uberem czy AirBnB. To także biznesy, które w jakimś stopniu zależały od refferal marketingu i polecania danej usługi sobie nawzajem. A to także w pewnym stopniu jest afiliacja.
Czy naprawdę uważasz, że u nich wszystko zaczęło działać od razu?
Sieć afiliacyjna nie jest odpowiedzialna za powodzenie twojego programu
Ten punkt może zaskoczyć. Jak to? Płacę prowizję, więc wymagam! Jedna sieć nie sprzedaje? W takim razie pójdę do drugiej, trzeciej i czwartej.
Tyle że to nie działa w ten sposób.
Jedyną osobą, od której zależy powodzenie programu partnerskiego (afiliacyjnego) jesteś ty, czyli Marketer. Traktuj sieć afiliacyjną wyłącznie jako dostawcę technologii, która łączy ciebie oraz potencjalnych wydawców, a nie strategicznego partnera do rozwoju twojego programu. Sieć nie bierze prowizji za strategię, ale za obsługę technologiczno-procesową.
Dlaczego? Duża, rozpoznawalna marka jest gwarantem odrobienia czasu zainwestowanego w start i rozkręcenie programu w ramach prowizji. Każdy (no prawie każdy) partner afiliacyjny chciałby promować wyłącznie duże marki. Bo w przypadku małej marki to jest cholernie trudne. Bardzo ciężko jest znaleźć argumenty, aby dany partner promował właśnie ciebie.
Dlatego to nie sieć odpowiada za ofertę dla wydawców, ale ty sam! Dlaczego?
- modele rozliczeń
- prowizja
- materiały reklamowe i informacyjne dla wydawców
- uczciwa walidacja podczas weryfikacji programu
- argumenty dla wydawców, dlaczego warto cię promować
- sposób walidacji
- otwartość na nowości.
- obsługę techniczną całego programu i tracking
- połączenie twojej marki oraz wydawców w jedną platformę
- prawidłowe rozliczenie transakcji oraz techniczne rozliczenie się z partnerami (nie musisz obsługiwać setek faktur)
- monitoring i optymalizację programu partnerskiego
- rekomendacje, jak najlepiej zarekomendować twój program swoim wydawcom.
Możesz powiedzieć, że to mało. Ale uwierz mi: nie chciałbyś robić tego sam.
Owszem sieci biorą odpowiedzialność za wydawców, którzy będą w twoim programie, bo od tego zależy także ich prowizja, ale nikt tak nie przekona wydawcy do siebie, jak twoja marka samodzielnie. Usłyszałem ostatnio takie zdanie:
Tak samo jest w przypadku afiliacji – nikt nie pozyska wydawców tak dobrze, jak ty lub twoi pracownicy. Żadna zewnętrzna agencja tego nie dokona.
Zbuduj swoją strategię pozyskiwania wydawców
To w zasadzie najważniejszy punkt. Nie rozumiem, dlaczego reklamodawcy w Polsce uważają, że jak się podłączą do jednej, drugiej czy trzeciej sieci afiliacyjnej, to nagle spadnie na nich deszcz wydawców, którzy chcą promować ich produkty. Tak się nie stanie.
Skoro wydawca (inaczej partner afiliacyjny) to twój przedłużony zespół handlowy, to powinieneś zadbać o jego odpowiednią rekrutację poprzez maksymalne wykorzystanie kanałów własnych (ang. own media):
- stworzenie strony internetowej (zakładki) w twojej witrynie; z czasem stanie się najważniejszym źródłem twoich partnerów; zadbaj o banery na stronie
- ulotki dołączane do produktów
- wysyłka promocji twojego programu afiliacyjnego do bazy mailingowej, jaką zgromadziłeś przez lata (klienci, subskrybenci); najlepiej gdyby w twoim marketing automation na stałe zagościła sekwencja dotycząca programu afiliacyjnego
- komunikuj się regularnie w social media; informuj, że masz specjalny program dla ambasadorów i największych fanów marki, dzięki któremu mogą oni zarabiać na polecaniu
- stwórz dedykowane materiały dla partnerów – informacje o marce, benefitach i szansach sprzedaży; dokładnie tak samo, jak chciałbyś wyszkolić swojego najlepszego handlowca
- twórz regularne promocje i preteksty do komunikacji email/SMS z partnerami
- prezentuj case studies sukcesu/li> przemyśl program bonusowy na start za wygenerowanie pierwszej prowizji, np.: jeżeli twój koszyk to 200 zł, a prowizja afiliacyjna 10%, to z czystej matematyki wychodzi średnio 20 zł. Ale co jeżeli zaoferujesz 45 zł za wygenerowanie pierwszej transakcji? Tak, aby zmotywować partnerów do działań.
- wykupić obecność/mailing do stron skupiających wydawców, np. ProperAd;
- udzielać się na forach poświęconych afiliacji, np. Zarabiam.com/STMForum.com/ForumPiO.com; Dostęp do STM Forum kosztuje 99$ miesięcznie, ale jest to największe forum o afiliacji na świecie, które skupia głównie super afiliantów, czyli takich, którzy zarabiają ponadprzeciętne prowizje z tego kanału. Warto? Warto! Oczywiście jest jeszcze kilka mniejszych typu afflift.com, affiliatefix.com, warriorforum.com;
- śledzić wszystkie imprezy branżowe poświęcone afiliacji/zarabianiu przez Internet – tam na bank będą twoi potencjalni wydawcy;
- zapisać się do odpowiednich grup na Facebooku i poprosić o recenzję warunków i ocenę atrakcyjności twojego programu afiliacyjnego;
- rozważyć promowanie się w Google Ads/YouTube na frazy związane z afiliacją, programami partnerskimi, zarabianiem przez Internet;
- napisać ebooka o tym, dlaczego i jak można zarabiać w twoim programie partnerskim i zrobić kampanię rozliczaną za pobranie takiego ebooka (np. na Facebooku);
- jeżeli twój program obejmuje kilka rynków europejskich lub światowych – rozważ wyjazd na jedną z dwóch największych konferencji o afiliacji na świecie: Affiliate Summit (https://affiliatesummit.com) organizowane w USA, Europie i Azji. Większość wydawców jest z USA; Affiliate World Conferences (https://affiliateworldconferences.com) organizowane w Europie (Barcelona) latem oraz zimą w Azji (Bangkok)
Osobiście byłem na Affiliate Summit w Las Vegas w 2014 oraz 2019 Affiliate World w Barcelonie i muszę przyznać, że ta druga jest na niesamowicie wysokim poziomie merytorycznym. Byłem w szoku: to merytoryka na niespotykanym do tej pory poziomie na żadnej polskiej imprezie branżowej. Do Barcelony przybywają wydawcy z całego świata – w końcu to super afilianci.
- rozważyć osobę do pozyskiwania wydawców: albo u siebie na etacie, albo przez sieć afiliacyjną (być może ma kogoś odpowiedniego do wydzierżawienia w ramach opłaty za roboczogodziny); bardzo szybko będziesz w stanie określić ROI takiej osoby.
Ustal rozsądne zasady naliczania prowizji. I pamiętaj o atrybucji!
Jeżeli masz już sporą wiedzę w temacie afiliacji, to pewnie uznasz, że ten punkt powinien znaleźć się gdzieś na początku – na pozycji 0. Bo bez ustalenia rozsądnych zasad naliczania prowizji, nie ma co się za afiliację zabierać.
Na początku pisałem o grzechach afiliacji – w zasadzie codziennie w pracy spotykam się z tym, że jakiś reklamodawca lub jego agencja chce zamknąć cały program, ponieważ denerwuje go, że w Google Analytics nie widzi tej afiliacji jako kanału domykającego ścieżkę konsumenta. Krew mi się w żyłach gotuje. Bo od kiedy afiliacja to kanał, który domyka konwersję i jest na końcu sprzedażowego lejka? Przecież wszyscy wydawcy mają wpływ na konwersję, działając w różny sposób, definiując i realizując różne cele.
Poza tym – jeżeli zarządzasz np. sklepem, który sprzedaje meble lub cokolwiek innego, co wymaga długiego procesu decyzyjnego, gdzie ścieżki są złożone i kręte, to jak możesz oczekiwać, że afiliacja będzie zawsze na końcu? Że to afiliacja zawsze będzie domykać transakcje?
Wtedy musiałbyś mieć w programie wyłącznie wydawców:- onsite
- remarketerów (display, Facebook, mailing)
- kupony rabatowe i cashbacki
Czyli takich, którzy nie dostarczą nowego ruchu, ale pozwolą na lepsze zaktywizowanie twojego obecnego.
Jaki to ma sens? No nie ma.
Bo chyba każdy, kto chce się rozwijać, chciałby pozyskiwać nowych użytkowników, a nie tylko domykać transakcje z tych istniejących.Czasem mam ochotę wykrzyczeć: “Skoro chcesz pozyskiwać nowych userów, to dlaczego płacisz tylko za last click?!”
Tutaj rozpoczyna się najtrudniejsza część do wyjaśnienia i zrozumienia całej istoty afiliacji. I obalenia przekonania, że afiliacja jest kanałem nieopłacalnym. Pozwól, że posłużę się przykładami. Przyjmijmy taką hipotezę:Masz 500 000 użytkowników na sklepie (weźmy przykładowo sklep z modą):
- 15% ruchu pochodzi z Google Ads
- 25% z Organic Search
- 10% z porównywarek modowych typu Domodi, lamoda.info, allani itp.
- 15% to remarketing
- 15% to wejścia direct
- 15% to Facebook (płatny i organiczny)
- 15% to wejścia z innych refferali
Więc generalnie robisz bardzo dużo marketingowo i nagle podpinasz afiliację. I okazuje się, że nie dość, że płacisz praktycznie za każde działanie marketingowe, to musisz jeszcze płacić za “jakąś” afiliację, która nadpisuje wszystkie inne źródła i kosztuje kilkanaście % sprzedaży. Myślisz sobie: “WTF?! Nie ma takiej możliwości. Na pewno chcą mnie oszukać”. Czujesz się okradany i masz ochotę wyłączyć afiliację ze swojej strategii.
A przecież można inaczej! Wszystko zależy od sieci afiliacyjnej oraz technologii, którą wybierzesz. Bo powinieneś:
- wszystkie swoje działania przepuszczać przez jeden system. I nie jest to Google Analytics! 😉
- ustawić modele prowizyjne w zależności od tego, gdzie znajdzie się użytkownik na ścieżce.
- 50% stawki za otwarcie kanału, któremu asystował i domknął kto inny,
- 25% stawki, jeżeli tylko dany wydawca asystował w konwersji,
- 50% stawki, jeżeli tylko domknął sprzedaż,
- 100% stawki, jeżeli otworzył, domknął i na ścieżce występował głównie organic search lub Google Ads (nie można przecież karać partnerów za to, że user wpisuje do Google’a słowa brandowe zamiast wchodzić bezpośrednio w witrynę).
Tych konfiguracji są naprawdę setki. Wszystko zależy od tego, jak bardzo analitycznie podejdziesz do tematu. Account z twojej sieci afiliacyjnej powinien ci pomóc w sensownym ustawieniu naliczania prowizji.
Zrozum specyfikę każdego z wydawców i na tej podstawie buduj strategię afiliacyjną. Zaoszczędzisz sporo czasu
Poznanie i zrozumienie sposobu działania poszczególnych wydawców jest szalenie ważne dla sukcesu afiliacji. Niestety wielu reklamodawców wciąż celuje we wszystkich wydawców, po kolei akceptując ich udział w realizacji działań. Żeby trochę przybliżyć temat i właśnie ułatwić zrozumienie specyfiki poszczególnych wydawców, pokrótce opiszę tych najważniejszych.
Są to firmy lub osoby prywatne, które czasami tworzą własne landing page (w zasadzie – pre landing page), na które puszczają ruch płatny , kupowany w różnych systemach self serving (np. Facebook/Instagram, push ads, Google Ads, YouTube, Bing, Quora, Snapchat, Reddit).
Tutaj ważna zasada: potrzebujesz mieć bardzo jasną politykę, zwłaszcza dotycząca reklamy w Google Ads. Zero bidowania na brand, bo to oczywiste, że wszelkie konwersje pochodzące z brandu są najtańsze i najbardziej lukratywne.
Druga sprawa to wprowadzenie zakazu kierowania bezpośrednio do twojej witryny/sklepu. Wydawcy powinni raczej linkować do swojej witryny czy landing page. Dlaczego? Bo w ten sposób:
- nie bierzesz odpowiedzialności za treść reklamy, którą zrobi afiliant
- zupełnie inaczej przebiega bidowanie o użytkowników, inne parametry może mieć dany partner np. jego strona może mieć lepszy wynik jakości od Twojej na określone frazy
- wydawcy będą zadowoleni z linkowania do swojej witryny – wtedy nie muszą przepuszczać ruchu przez URL trackingowy twojego systemu afiliacyjnego, bo Google/Facebook blokuje generalnie po prostu linki afiliacyjne. Zupełnie inaczej będzie to wyglądać, jak będę reklamował witrynę np. marketinghacker.pl/system_mailingowy niż affiliate.server.pl/?subid=4ta52&affiliate=666&partnerid=111.
Media Buyers to wbrew pozorom najbardziej pożądany typ wydawców – pod warunkiem, że są pod kontrolą (i np. nie bidują na brand, nie linkują bezpośrednio do twojej strony, tylko filtrują ruch przez swój pre-LP). Dlaczego najbardziej pożądany? Bo Media Buyers są w stanie najszybciej zeskalować swoje działania, zależy im na tym, co w konsekwencji generuje ogromną korzyść dla ciebie. Oczywiście super afiliantowi z tej kategorii musisz zapłacić ekstra, co obniży twoją marżowość. Ale spokojnie – skala ci to wynagrodzi. Gdzie jest trudność? W Polsce jest bardzo mało takich wydawców – trzeba celować w tych zagranicznych.
Bardzo prosty model działania: wpinają swoje kody remarketingowe na twoją witrynę (lub sieć za pośrednictwem Google Tag Managera) i emitują reklamę do osób, które już na twojej witrynie były. Właściwe dla tych reklamodawców, którzy nie chcą samodzielnie organizować działań remarketingowych lub mają bardzo dużą witrynę i nie wykorzystują w 100% potencjału remarketingu. Jeśli należysz do jednej z tych grup i chcesz korzystać z wydawców-remarketerów, to pamiętaj, by rozliczać się z nimi raczej za last-click z cookie window np. 24h. Chyba że jest to jakiś unikalny remarketing nie displayowy, a np. SMS-owy czy mailingowy, gdzie wydawca ma swoją bazę użytkowników i indywidualny kanał do nich. Wtedy można zastosować dłuższe rozliczenia.
Tak, tak i jeszcze raz tak. Powinieneś maksymalnie szanować i dbać o wydawców, którzy mają własną bazę danych, np. dzięki temu, że przygotowali i udostępnili jakiś kurs online lub po prostu robią afiliację w oparciu o produkty darmowe i tym samym zbierają bazę lub generycznie ją monetyzują. Rekomenduję ci nawet zwiększyć stawkę na wydawców tego typu, bo jako jedni z nielicznych są w stanie otworzyć i domknąć ścieżkę w bardzo krótkim czasie. Tutaj musisz zadbać jednak o wszelkie zgody/umowy GDPR/RODO.
To jeden z najbardziej pożądanych typów wydawców: osoby, które tworzą content i pozycjonują witrynę na frazy kluczowe związane z twoją branżą po to, aby zbierać jak najwięcej klientów potencjalnie zainteresowanych twoją usługą/sklepem.
W jakich branżach ma to sens? W tych szczególnie trudnych, takich jak środki na odchudzanie, usługi finansowe czy moda. Wszędzie tam, gdzie konkurencja generyczna jest gigantyczna i bardzo trudno jest się wybić w top5 SEO.
Blogerzy to szczególnie atrakcyjny typ wydawcy, bo przeważnie mający bardzo wysoką wiarygodność (ich rekomendacja jest bardzo cenna). Jest to też grupa bardzo trudna, ale przy tym bardzo trwała. Jeżeli nawiążesz relację z kilkoma blogerami, którzy będą cię z sukcesem promować i zobaczą w tym swój zysk, to zrobią naprawdę wiele, aby wpisy o tobie generowały jak największy ruch na blogu. Będą też regularnie promować twoją markę.
Influencerzy (Instagram/YouTube/Tik-Tok/Snapchat)Kategoria wydawcy, na którą wciąż nie ma specjalnie pomysłu. Dlaczego? To są to media, których głównym celem nie jest klikanie w linki, a to właśnie głównie na możliwości zmierzenia efektu opiera się afiliacja. Owszem – widziałem kilka udanych case study z branży czy to suplementów diety, czy elektronicznej, ale to są raczej wyjątki.
Na pewno są branże, w których influencerzy nie-blogowi są dominujący i stanowią ogromny potencjał. Na nich trzeba stworzyć zupełnie dedykowaną strategię pozyskania i przemyśleć trudności techniczne, np. osobna bardzo prosta domena, do której będą odsyłali z filmów/postów IG czy Instastories. Może trackowanie sprzedaży na podstawie unikalnego parametru lub kodu rabatowego? Na pewno warto się tutaj pochylić nad przemyśleniem mechanizmu i sposobami motywowania ich do aktywności.
To rodzaj wydawcy, którego nie jestem fanem, bo rozliczany w modelu CPS/CPA, a to trochę podbieranie twojego ruchu.
Moim zdaniem taka współpraca może mieć sens, jeżeli za sprzedaże wygenerowane w ten sposób naprawdę płacisz dużo mniej niż innym kanale oraz wtedy, gdy dostajesz jakąś wartość dodaną, której sam byś prędko nie wdrożył z powodu braku czasu (np. funkcjonalność na stronie). Ci wydawcy także działają w ten sposób, że wpina się tylko ich kod Java Script przez Google Tag Managera.
Więc jeśli nie masz czasu, to wepnij takich wydawców. A jeżeli masz zasoby, to zrób to samemu w modelu tradycyjnym i poświęć czas na porządne skonfigurowanie sekwencji automatycznych. To się bardziej opłaca.
W Polsce istnieją jeszcze firmy, które generują leady (nie sprzedaże!) za pomocą kontaktu telefonicznego. Ale sprawdza się tylko w przypadku masowych marek/produktów oraz wysokiej stawki za lead (np. B2B).
Ogromna część programów afiliacyjnych jest postawiona właśnie na tych wydawcach. Ale jest to grupa kontrowersyjna, o czym powiem dalej.
Zwykle serwisy kuponowe pozycjonują się w Google na twoją markę na frazy brand + kod rabatowy, brand + promocje etc., czyli zasadniczo nie generują nowych użytkowników. Oczywiście istnieje jakiś procent konsumentów, którzy będą nowi – nie skreślaj więc tego wydawcy na starcie. Żeby wszystko działało jednak tak, jak potrzebujesz i żeby także z kuponów rabatowych czerpać korzyści, skonsultuj sytuację z siecią afiliacyjną.
Wspomniałem, że jest to kontrowersyjny typ wydawcy. Dlaczego? Bo z jednej strony mamy duże programy partnerskie, typu Orlen, PayBack, mOkazje czy Goodie, ale z drugiej – nie można za bardzo ustawić bezpiecznego modelu atrybucji albo stawek niższych dla nich.
Istnieje ogromne ryzyko, że twoi obecni klienci, na których zarabiałeś do tej pory 100%, przejdą do cashbacków i po prostu staną się mniej rentowni niż wcześniej.
Z drugiej strony cashback powinien lojalizować użytkowników, aby właśnie nie uciekali do konkurencji. Dlatego moja opinia na temat tego wydawcy nie jest jednoznaczna.
Jak zwykle w takich sytuacjach powiem: sprawdź, potestuj, przekonaj się na własnej skórze, czy działa. Innej drogi nie ma.
Afiliacja na 5
Jak widzisz afiliacja to temat bardzo złożony i trudny, z mnóstwem możliwości i szans, ale także pułapek.
Lekcja jaką powinieneś wynieść z tego podsumowania, jest taka, że trwałe relacje z ważnymi partnerami mogą stanowić stabilny fundament twojego biznesu online. Razem z SEO. Jednak tak, jak w przypadku SEO, sukces nie przychodzi z dnia na dzień czy nawet z miesiąca na miesiąc. To raczej wypadkowa wielu czynników i nastawienia na realizację dłuższej strategii i inwestycji w promocję, zasoby ludzkie i wiele innych elementów.
Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania, to daj znać. Chętnie odpowiem. Afiliacja jest jednym z moich ulubionych tematów i w tym wpisie zdecydowanie go nie wyczerpałem. Każdy przypadek jest inny, w zależności od wielu różnych czynników, w zależności od branży cz produktu
Życzę owocnych kampanii!
Pasjonat, ekspert strategii digital marketingu oraz reklamy online z 15-letnim doświadczeniem w branży.
Były Członek Zarządu i współtwórca sukcesu agencji Performance Marketing Cube Group. Współtworzył lub nadzorował kilkaset kampanii digitalowych: m.in dla marek: Microsoft, Orange, Answear.com, Żabka, mBank, Kompania Piwowarska, Reserved i wielu innych.
Juror międzynarodowych konkursów branżowych m.in: International Performance Marketing Awards czy Performance Marketing Diamonds CEE. Wykładowca przedmiotu Performance Marketing studiów podyplomowych na uczelni Łazarskiego w Warszawie przez wiele semestrów. Prelegent na dziesiątkach konferencji marketingowych. Autor ponad 100 artykułów i komentarzy m.in dla:
Harvard Business Review Polska, Rzeczpospolitej, Wirtualne Media, Interaktywnie.com, Marketer+, Magazyn Online Marketing, Performance360, Puls Biznesu, Marketing w Praktyce. Współautor wielu raportów IAB.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.